Słuchając drogi

Pracoholizm to ucieczka

March 31, 2021 Centrum Myśli Jana Pawła II
Słuchając drogi
Pracoholizm to ucieczka
Show Notes Transcript

Moja dzisiejsza rozmówczyni pomaga wychodzić ludziom z kołowrotka. 

Zapraszam do spotkania z panią Mirosławą Kolmagą-Białobrzeską. Psychoterapeutką Gestalt oraz nauczycielką uważności. 

Podczas naszej rozmowy próbujemy poszukać odpowiedzi m.in. na pytanie  o to czym jest pracoholizm i jak można próbować odnaleźć równowagę pomiędzy życiem prywatnym a pracą. 

Zapraszam do rozmowy. Dołącz do grupy ludzi ciekawych świata i drugiego człowieka https://www.facebook.com/groups/sluchajacdrogi

Dla osób nie słyszących zapis rozmowy można znaleźć (w zakładce TRANSCRIPT) pod linkiem: https://sluchajacdrogi.buzzsprout.com/1189352/8238291-pracoholizm-to-ucieczka


[00:00:07.410] - Marcin Nowak

Na ścieżkach swojego życia szukamy różnych rzeczy. Szukamy tego, co piękne, dobre, co ma sens. W tym naszym poszukiwań mamy też momenty, kiedy wszystko się sypie, a nam brakuje siły do zrobienia kolejnego kroku. I to też jest prawda drogi. Bywamy turystami, podróżnikami, włóczęgami, pielgrzymami. Jesteśmy różni, ale łączy nas to, że jesteśmy w drodze. „Słuchając drogi” to audycja dla wszystkich, którzy są ciekawi drugiego człowieka świata i idei, które mogą pomóc nam żyć z sensem. Nazywam się Marcin Nowak i zapraszam was serdecznie, abyście wyruszyli ze mną na spotkanie.



[00:00:46.850] - Marcin Nowak

Zapraszam do „Słuchając drogi” podcastów Centrum Myśli Jana Pawła II. Moja dzisiejsza rozmówczyni pomaga w wychodzeniu z kołowrotka. Zapraszam do spotkania z panią Mirosławą Kolmagą-Białobrzeską, psychoterapeutką Gestalt oraz nauczycielką uważności. Porozmawiamy o tym, czym jest pracoholizm, jakie ma źródła oraz jak próbować odnaleźć równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Zapraszam serdecznie. Chciałbym żebyśmy rozmawiali o pracoholizmie. Proszę powiedzieć, jak psychoterapeuta postrzega to zjawisko, czym jest pracoholizm i czy faktycznie jest dla nas tak destrukcyjny, jak podpowiada nam intuicja, bo to jest pewien problem z pracoholizmem. 



[00:01:30.570] - Marcin Nowak

Gdzie jest ta granica pracy i naszej wydajności efektywności tego, że praca jest ważnym wymiarem naszego życia, a gdzie to jest zjawisko już, które zamienia się w pewną patologiczną czynność i destrukcyjna tak naprawdę dla człowieka. Jak patrzy na to psychoterapeuta?



[00:01:43.350] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Myślę, że prosto, bo z jednej strony taka samorealizacja zawodowa jest ważną wartością w naszym współczesnym świecie. Wszyscy chcemy się realizować, mieć poczucie sprawczości czy większość z nas. Poczucie sprawczości i sensu i to jest ok, i to napędza do robienia różnych ciekawych, czasem trudnych wymagających dużo wysiłku rzeczy w pracy. Pracoholizm zaczyna się wtedy, kiedy ta potrzeba wykazania się osiągnięcia, dowiezienia czegoś w życiu zawodowym, zaczyna negatywnie wpływać na inne obszary życia, czyli np. zaczynają się psuć nasze relacje czy to w rodzinie z dziećmi z partnerem, czy tracimy przyjaciół, czy przestajemy robić rzeczy, które lubimy poza pracą, bo całą energię pochłania praca.



[00:02:37.680] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

No i również, to jest oczywiste wtedy, kiedy to, ile pracujemy zaczyna mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie. No i wtedy to jest pracoholizm. Czyli jednym słowem to jest taki poziom zaangażowania w pracę, który w negatywny sposób na trwałe czy w długotrwały sposób negatywnie wpływa na inne ważne obszary życia, takie jak zdrowie relacje społeczne stosunki rodzinne.



[00:02:59.900] - Marcin Nowak

Tak myślę sobie, słuchając pani, że tak naprawdę dużo się sprowadza do poziomu takiej pewnej równowagi, jest to pytanie, gdzie jest ten moment, kiedy możemy mówić o pracoholizmie, jakie sygnały powinny nas zaniepokoić w naszym życiu w naszym sposobie, nie wiem, myślenia emocji w tym świecie emocji? Co jest takim papierkiem, czy jakby takim sygnałem: oho, tu już gdzieś przekroczyłeś granicę, jakiś umiar, równowagę?



[00:03:25.370] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Myślę, że nie ma jednego, bo… okej, nie ma jednego, bo każdy…  w ten pracoholizm, jeżeli wpada to wpada z trochę innych przyczyn i wtedy jest troszkę inny mechanizm. Ale na pewno taka sytuacja, w której wstaję rano i nie chcę iść do pracy. To jest bardzo wyraźny sygnał, że tu jest źle i że za dużo. Taka sytuacja, w której w niedzielę wieczorem już jestem poddenerwowana. Bo przychodzi poniedziałek, bo wiem, że zaraz będzie poniedziałek. No też warto słuchać bliskich, dzieci, partnerów, bo oni też bardzo często komunikują: za dużo nie ma cię, ja cię potrzebuję. Na różne sposoby i to też są sygnały, że okej, powinnam się przyjrzeć, tak? Powinienem się przyjrzeć, co ja tu tracę. Na pewno kłopoty ze snem, bo to oznacza, że żyjemy w zbyt dużym napięciu i nasz mózg jest po prostu zwyczajnie przemęczony takim łagodnym sygnałem, że przesadziłam z pracą. Jeszcze nie ma dramatu, ale to już jest coś co mówi dobrze…



[00:04:40.890] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Za moment się może zrobić trudno, kiedy łapie się na tym, że przestaję mieć energię na swoje ulubione czynności. Posłużę się swoim własnym przykładem. Ja jestem osobą, która lubi dużo pracować, myślę, że nie jestem pracoholikiem, ale czasem tak o sobie mówię, ale jestem osobą, która lubi dobrze pracować. Praca jest moim w systemie wartości istotna. To takim sygnałem, który mówi: „oho, wycofaj się”, jak przestaję mieć ochotę na gotowanie. Ja bardzo lubię gotować. Jak się łapię na tym: „a ja coś zamówię… a coś kupię po drodze” to zaraz mi przychodzi myśl: „zaraz, zaraz. Czy ty przypadkiem, aby nie przesadziłaś ostatnio i czy nie jesteś za bardzo zmęczona, bo brakuje ci energii na to co ładuje”. Praca też ładuje, ale również wyczerpuje i potrzebujemy takich czynności.



[00:05:25.540] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Więc jednym słowem, jeśli łapię się na tym, że przestaję mieć energię, ochotę na robienie różnych rzeczy, które są dla mnie przyjemne, to już jest wyraźny sygnał, że jestem na tej ścieżce niebezpiecznej. I jeszcze jeden element psychosomatyczne kłopoty ze zdrowiem. Bardzo często spotykam klientów, których do mojego gabinetu terapeutycznego przyprowadza informacja od lekarza: „proszę iść do psychoterapeuty, bo to nie jest kłopot zdrowotny”, bo ciało zaczyna krzyczeć: „daj mi odpocząć, daj mi spokój, ja potrzebuję trochę luzu”, a ponieważ tego nie słuchamy, no to ciało zaczyna produkować przeróżne choroby.



[00:06:04.770] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Jeśli ta choroba właściwie nie ma medycznej przyczyny to jest bardzo często prawdopodobne, że po prostu za bardzo się obciążyliśmy.


[00:06:12.000] Marcin Nowak

A pani w innych słowach mówiła… zaczęła pani też tą wypowiedź, że nie ma jednego pracoholizmu. Może to jest też jakoś związane z historią życia z człowiekiem z jego, jakby też, doświadczeniem. Czy moglibyśmy troszeczkę się temu przyjrzeć, czym żywią się pracoholizmy. Różnie można mówić o jakimś takich czynnikach, które predysponują nas do tego żebyśmy ten pracoholizm weszli i jakie też głody w nas zaspokajają jakie potrzeby. Trochę też o tym mówiliśmy na samym początku, nie wiem, uznania szacunku. Jak moglibyśmy ten wątek rozwinąć, jak mógłbym prosić.



[00:06:43.660] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Rzeczywiście bardzo różnie, bo takim pracoholizmem, który jest dość to jest pracoholizm, który wynika z potrzeby, no takiej nadmiarowej potrzeby osiągnięcia sukcesu, statusu materialnego czy statusu społecznego. Wtedy, kiedy w dzieciństwie jakoś doświadczaliśmy tego braku jakoś, coś takiego było w naszym życiu, że czuliśmy się gorsi biedniejsi, z gorszej rodziny, że to było dotkliwe. I wtedy wchodzimy w dorosłe życie z takim poczuciem: „no to ja teraz… ja będę miał inaczej czy ja będę miała inaczej. Ja zarobię, ja będę miała pozycję, wysokie stanowisko”. I to samo w sobie nie ma w tym niczego złego, tylko właśnie, żeby to nie przysłoniło różnych innych obszarów życia.



[00:07:31.840] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Jeśli tu popadniemy w pracoholizm, jeśli temu… tej potrzebie osiągnięcia statusu poświęcimy za dużo energii i uwagi no to… Pracowałam kiedyś z klientem, który miał już ten penthouse na górze tam, nie wiem, ile set metrów kwadratowych, wyposażony w najdroższe meble z całego świata, zaprojektowany przez uznanego na świecie designera… no ale był tam sam. A pragnął stworzyć rodzinę i przez lata tak się dorabiał tych pieniędzy, żeby jak najlepszą rodzinę stworzyć. No i się zorientował, że ten jego status powoduje, że zwracają na niego uwagę kobiety, dla których ważny jest jego portfel i jego mieszkanie, a nie on sam.



[00:08:16.480] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Nastąpiło załamanie. Więc to jest jeden rodzaj pracoholizmu - kiedy próbujemy coś nadrobić, coś sobie udowodnić, jakoś zrekompensować tym statusem czy pieniędzmi. W związku z tym bardzo dużo uwagi i energii poświęcamy karierze i pracy. Drugi rodzaj pracy okolice często wynika z takiej konstrukcji psychicznej, w której byliśmy chwaleni i doceniani za wyjątkowe osiągnięcia, rodzice stawiali nam wymagania. Porównywali z innymi kolegami i koleżankami i dostawaliśmy uwagę jako akceptację wtedy, kiedy ciężko pracowaliśmy, kiedy byliśmy w czymś najlepsi. No i to jest też bardzo niebezpieczny rodzaj pracoholizmu dlatego, że osoby z tego typu osobowością też są bardzo podatne na mobbing, bo idą do pracy, potrafią naprawdę mnóstwo energii w tę pracę włożyć, dowozić wyjątkowe rezultaty przez to, że są pracowite, skrupulatne, dokładne.



[00:09:11.900] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Ale jeśli trafią na kogoś, kto jest wiecznie niezadowolony, na przełożonego, który jest wiecznie niezadowolony, który ciągle mówi: „a tu jeszcze nie tak, a tu jeszcze nie tak” nie dlatego, że tam naprawdę jest tak źle tylko dlatego, że trafili na kogoś, kto ma potrzebę władzy i lubi to robić, lubi wytykać, lubi rządzić innymi poprzez strach. Bardzo łatwo można się zapętlić w taką próbę wykazania się, uzyskania akceptacji, pokazania, że jestem naprawdę dobry czy dobra. I to bardzo często prowadzi do dramatów, do depresji, do głębokiego wypalenia zawodowego, bo ta próba zasłużenia na pochwałę powoduje, że ignorujemy wszystkie sygnały, które nam wysyła ciało, to, że już nie mamy… właśnie nie chce nam się chodzić do tej pracy, ale jeszcze może… jeszcze może zarobimy na pochwałę.



[00:09:58.040] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

To takie dwa… dwie najczęstsze przyczyny, z którymi się spotykam. Jeszcze jedna może być, o przepraszam, jeszcze jedna – trzecia. Z jakiegoś powodu moje relacje osobiste były dla mnie na tyle bolesne i trudne, że uciekając w pracę chronię się przed stworzeniem dobrej bliskiej relacji. W związku z tym nawet jeżeli spotkam na swojej drodze kogoś, kto byłby dla mnie dobrym, ciepłym, czułym, odpowiadającym moim potrzebom partnerem, no to tak dużo pracuję, że nie mam czasu zbudować z nim relacji. On czy ona odchodzi i to też jest smutne… to też jest smutne.



[00:10:35.640] - Marcin Nowak

Tak, tak, tak, tak. Praca jako forma ucieczki to faktycznie jest też taki element, który dzisiaj wydaje się silnie obecny, też tak sobie myślę. A proszę mi powiedzieć, czy… rozumiem, że możemy mówić o pracoholizmie jako pewnej formie uzależnienia, zastanawiam się też, jak pracowało się z innymi rodzajami uzależnień, na przykład, nie wiem, z alkoholizmem. Czy są tutaj jakieś podobieństwa, jeżeli chodzi o niby taką dyspozycję trochę osobowością albo może nie ma? A może są jakby… to są dwa różne zjawiska, które jakoś tam ze sobą nie współgrają.



[00:11:05.880] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Jakoś trudno mi znaleźć powiązania inne, że jest „-izm” na końcu, bo na tyle, na ile rozumiem neurobiologiczne… nie jestem specjalistą od uzależnień, więc jakoś nie chce się tutaj wypowiadać, ale na tyle, na ile rozumiem neurologiczny mechanizm uzależnień takich jak alkoholizm czy uzależnienie od narkotyków, czy nawet hazard, chociaż on może już trochę być bliżej pracoholizmu, to troszkę inne mechanizmy neurologiczne za to odpowiadają, tak mi się wydaje, ale trudno mi jest tutaj coś naprawdę wartościowego wnieść przy moim stanie wiedzy 



[00:11:39.500] - Marcin Nowak


A proszę mi powiedzieć… dziękuję… a proszę mi powiedzieć co w takim razie zacząć robić, kiedy zaczynamy dostrzegać w sobie ziarna pracoholizmu? Co możemy zrobić samemu w takiej pracy wewnętrznej? A kiedy powinienem się zapalić lampka i powinniśmy skierować się…. szukać pomocy na zewnątrz.



[00:11:55.650] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Takim poważnym, radykalnym, ale myślę najskuteczniejszym sposobem poradzenia sobie z własnym pracoholizmem jest odwołanie się do swoich wartości. Takie wewnętrzne pytanie: „dobrze, to co jest dla mnie ważne w życiu? To jeśli następnych 10 lat mojego życia będzie wyglądało tak, jak teraz, to w jakim ja miejscu będę i co to dla mnie znaczy?” Pracoholizm nie pozwala nam realizować naszych wartości, tych prawdziwych realnych, bo jest ucieczką, i to odwołanie się do swoich wartości niekoniecznie może być proste, ale różnie bywa czasem, nie wiem, usiąść z przyjacielem czy z kimś bliskim i pogadać o tymm co jest dla mnie ważne w życiu i na ile to, co robię, te moje ważne wartości, pozwala realizować, a na ile mnie od tego odsuwa.



[00:12:49.550] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Czasem warto sobie pójść do jakiegoś psychoterapeuty, a może poszukać jakiejś lektury o sensie życia, o tym, co jest dla mnie ważne. Tylko kłopot polega na tym, że jeżeli jesteśmy pracoholikiem, to nie mamy czasu, a ta refleksja o własnych wartościach wymaga czasu, więc znam takie osoby, na których otrzeźwienie przyszło na urlopie, jakoś się wyrwały z tej pracy na ten urlop, nie wiem, wysłali, bo HR-owiec powiedział, że masz ileś zaległego urlopu i będziesz miała karę jak go nie wykorzystasz. Albo żona wzięła za grzbiet i powiedziała: „koniec jedziemy, masz, jedziemy i nie bierzesz komputera”. No albo coś się ze zdrowiem okazało takiego.



[00:13:32.660] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

To taki moment zatrzymania potrafi być źródłem takiej dobrej, wartościowej refleksji i takiego właśnie trochę strachu: „ojej, jak tak dalej będzie to moje życie nie będzie miało sensu”. Ale możliwa też jest taka… jeśli uznam, że tego jest za dużo, to możliwa jest też taka praca małymi kroczkami, natomiast z tymi małymi kroczkami niestety jest tak, ponieważ pracoholizm jest jakąś formą ucieczki, więc jak przestajemy uciekać to pojawia się lęk. No lęk np. przed tym, że nie osiągnę tego status albo lęk przed tym, że nie zostanę pochwalona, albo jak przestaje pracować to natychmiast pojawia się:



[00:14:04.840] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

„No dobrze może bym kogoś poznał/poznała” i pojawia się lęk, tak? To trudno jest te małe kroki zrobić, bo najpierw trzeba sobie poradzić z lękiem i wtedy warto skorzystać z pomocy specjalisty.



[00:14:15.240] - Marcin Nowak

Właśnie sobie o tym myślałem. Pani o tym opowiadała, o tym lęku, który może być jakby jednym z tych głównych czynników, który nas na tej drodze oswobadzania się czy wychodzenia może nas trzymać dosyć mocno, no bo to, że jak ktoś przez wiele lat funkcjonuje w kołowrotku od zadania do zadania to spotkanie się z samym sobą może być trudnym doświadczeniem i takim faktycznie wymagającym też pewnego przygotowania. Czy jakby ten czas na refleksję jest jednym z takich elementów niezbędnych do tego, żeby właściwie chyba usłyszeć siebie tak, jak pani mówiła, prawda? Bo te wartości, o których pani wspominała, to jest tak naprawdę usłyszenie tego prawdziwego siebie, który gdzieś jest zagruzowany czy przesłonięty tą taką kompulsywną potrzebą działania, jak rozumiem pewnie.



[00:15:48.000] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Tak, tak.



[00:15:00.000] - Marcin Nowak

A proszę mi powiedzieć, bo w pani pracy na co dzień korzysta pani z terapii Gestalt. Czy mogłaby nam troszeczkę Pani przybliżyć ten kierunek szkoły psychoterapeutycznej? Jakie okulary on proponuje w patrzeniu na człowieka? Jaką optykę?




[00:15:13.050] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Jakiś czas temu prowadziłam taką prelekcje dla psychoterapeutów o tym, czym jest Gestalt i dla mnie podstawową wartością czy podstawowym założeniem tego nurtu jest prawda i wolność. W takim sensie, że jako psychoterapeuta pracuję w gabinecie z klientem przede wszystkim na relacji, jaka jest między nami, to, co się między nami w kontakcie dzieje, jest takim lustrem, w którym klient może zobaczyć to, co jest dla niego ważne, swoje sposoby funkcjonowania, ponieważ świadomie staram się budować te relacje, bo to jest takie bezpieczne miejsce, w którym można zajrzeć w te swoje lęki, co nie zawsze jest przyjemne i łatwe.



[00:15:54.270] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Najczęściej nie jest tak dramatyczna, jak nam się wydaje, ale można bezpiecznie zajrzeć, ponieważ jestem w dobrej, bezpiecznej relacji to mogę się przyjrzeć temu, co jest dla mnie trudne. I ta prawda i wolność objawia się tym, że ja tworzę to bezpieczne środowisko jako gestaltystka. A potem jak już widzę, że klient się w miarę bezpiecznie czuje w kontakcie ze mną to go zapraszam do przyjrzenia się temu, co naprawdę się dzieje w tej relacji, jak on naprawdę reaguje, jakie inne postaci z przeszłości być może przynosi do tego kontaktu ze mną tu i teraz w gabinecie.



[00:16:27.300] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

I to jest ta prawda. Widzimy, co jest, niekoniecznie o tym tylko mówimy. Ja też jako gestaltystka stwarzam różnego rodzaju sytuacje poprzez eksperymenty. W Gestalcie jest dużo różnego rodzaju eksperymentów, pracy z ciałem poprzez np. przyglądaniu się reakcjom ciała. Stwarzam okazję do tego, żeby zobaczyć, co jest naprawdę. Ale cokolwiek by to nie było, podchodzę do tego z szacunkiem, wychodząc z założeni,a że klient ma wolność czuć, tak jak czuje, myśleć, tak jak myśli, reagować, tak jak reaguje. Nawet jeśli to, co się tam pojawia, nie jest piękne, niekoniecznie mieści się w normach społecznych, ale to jest, jak się temu przyjrzymy to można coś z tym zrobić. Natomiast jeżeli zamykamy na to oczy, no to jest trochę jak tygrys, który nas goni, ale my możemy tylko uciekać, bo nawet nie wiemy, jak jaki on jest i co chce zrobić.



[00:17:17.260] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Nie wiem, na ile jasno mi się udało odpowiedzieć na to pytanie.



[00:17:20.170] - Marcin Nowak

Myślę, że tak, że też intrygujące to bardzo, bo też myślę sobie, słuchając pani, że oprócz tej wolności i prawdy to chyba też spotkanie, prawda? Spotkanie właśnie z tym tygrysem odwaga jakby tego, żeby pomóc ludziom spotkać się. Mówiła pani ze swoim lękiem - metaforycznym tygryses, którego w sobie nosimy, co wydaje mi się też tak, słuchając pani, to też jest takie istotne słowo-klucz w jakimś sensie czy przybliżające, jakby odwaga spotkania z samym sobą i właśnie zobaczenia, dopuszczenia do głosów w różnych elementów, które w sobie nosimy. Myślę, że tak… 



[00:17:53.500] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Pan powiedział spotkanie to dla mnie… to słowo prawda zawiera spotkanie, bo jeśli jestem naprawdę otwarta na to, z czym klient przychodzi, to się możemy spotkać, bo on niczego przede mną nie musi chować. Ja z jednakową otwartością przyjmę, przyjrzę, przyjmę jego chęć zamordowania partnera. No czasem taką miewamy, tak? Chociaż nikt jest z tego dumny, jak i jakieś jego szlachetne czyny i dokonania, jak się temu przyjrzymy no to można to uspójnić. Klient może wiedząc, widząc i czując to, co naprawdę w nim jest, świadomie wybierać, co robi dalej.



[00:18:34.840] - Marcin Nowak

No tak, bo chyba kluczem, tak sobie myślę w tym wątku naszej rozmowy, jest to, żeby mieć, no właśnie, odwagę stanąć w prawdzie, prawda? Bo dopiero jeżeli jakby my wydobywamy te różne ciemne cienie, które w sobie nosimy czy różne głosy, które gdzieś spychamy to wtedy tak naprawdę paradoksalnie się od nich uwalniamy, przybliżamy się do tego, żeby się od nich uwolnić, a nie tkwić jakby w okowach tego lęku i tej energii, która gdzieś tam jest tak zamrożona w jakimś sensie, więc to też jest ciekawy bardzo wątek. Myślę sobie też o tym, że teraz trochę, przechodząc do kolejnego wątku, w jakimś sensie też związanego z tym, o czym rozmawialiśmy na początku, czyli z równowagą, bo w ostatnim czasie coraz więcej można odnieść wrażenia, też tak obserwując rynek księgarski, wydawniczy, też debaty psychologiczne czy coaching mogą pojawić się takie sformułowanie „work-life balance”, czyli takiej jakby równowagi pomiędzy życiem zawodowym a życiem prywatnym. I moje pytanie do pano jako do psychoterapeutki doświadczonej: czy z pani perspektywy to jest moda jedna z wielu, która się pojawia czy raczej jest to zjawisko, które ma w sobie pewną tendencję, którą faktycznie pani też obserwuje ze swojej praktyki, jakby spotkania z klientami, rozmów też w swoim gronie terapeutycznym, czy to jest coś więcej niż tylko moda? Jak pani na to patrzy?



[00:19:47.800] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Zdecydowanie to jest dużo więcej niż moda i to ma bardzo historyczne podstawy. To wynika z tego, że nasz układ nerwowy został skonstruowany na czasy, kiedy żyliśmy w jaskiniach, kiedy cały mechanizm stresu, jakiemu podlegamy, został tak skonstruowany, żebyśmy jak najlepiej radzili sobie z krótkotrwałym stresem, typu plemię w jaskini, napad innego plemienia, krótkotrwałe zagrożenie, trzeba się obronić, ale potem to zagrożenie mija i znowu wracamy do życia w jaskini. Natomiast ten stres, któremu teraz podlega, no bo się rozwinęła cywilizacja, bo żyjemy w innych warunkach, nie podlegały krótkim intensywnym zagrożeniom naszego życia czy zdrowia, tylko podlegamy długotrwałemu stresowi i nasz układ nerwowy nie jest do tego przyzwyczajony.



[00:20:37.060] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Nasz układ nerwowy reaguje tak, jakbyśmy nadal mieszkali w jaskini i efektem mamy depresję, nerwice lękowe, samobójstwa. Chociaż optymalnie fizycznie warunki mamy idealne do życia w tej chwili, z zastrzeżeniami ekologicznymi, ale nie ma takiego zagrożenia głodem, napadem, tym że nas tygrys zje, ale układ nerwowy jest tamtego czasu. Co oznacza, że we współczesnym świecie umiejętność pwrócenia do równowagi psychicznej, odpoczynku po tym długotrwałym stresie,  bo długotrwały stres bierze się stąd, że nasz układ nerwowy reaguje… uruchamia cały mechanizm „walcz albo uciekaj”, nie na realne zagrożenie tylko na myśl „nie wyrobię się z tym projektem”, „nie zdąży z taką ilością zadań, jakie mam na dzisiaj w pracy” i uruchamiany jest cały arsenał środków wewnętrznych, który tak naprawdę jest przeznaczony na walkę z silnym zagrożeniem.



[00:21:36.120] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

W związku z tym we współczesnym świecie nasz układ nerwowy stale jest nadpobudzany, jest nadmiernie obciążany, więc umiejętność zorientowała się „jestem przeciążone”, wrócenia do równowagi jest umiejętnością tak samo ważną w tej chwili ze społecznego punktu widzenia jak umiejętność pisania i czytania, trudno jest bez tego przeżyć. Trudno jest prowadzić przedsiębiorstw, jeżeli jest się przedsiębiorcą, trudno jest pracować na wielu stanowiskach specjalistycznych, które są przeciążone pracą, trudno jest być szefem pierwszego szczebla, dyrektorem, wszystko jedno, trudno, bo podlegamy stałemu takiemu długotrwałemu stresowi, więc ta umiejętność zachowania równowagi pomiędzy pracą a życiem zawodowym, uspokajania się, robienia tego, co uruchamia nam system ukojenia i więzi, czyli taką część naszego układu nerwowego, która równoważy ten stres, równoważy te reakcje „walczy albo uciekaj”.



[00:22:28.860] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Jest absolutnie kluczową umiejętnością. Z tego powodu w Wielkiej Brytanii już parę lat temu wprowadzano mindfulness do szkół podstawowych. Oni tam sobie policzyli na skali makroekonomicznej, że jeśli dzieci będą umiały się uspokajać to cały system ochrony zdrowia będzie tańszy.



[00:22:44.450] - Marcin Nowak

No właśnie, rozmawialiśmy w tej naszej pierwszej części o tym kontekście, w którym funkcjonujemy to teraz jak moglibyśmy, trochę pani wspomniała o mindfulness, ale też o innych jakby takich sposobach czy o praktykach, które mogą być pomocne dla osób, które doświadczyły wypalenia zawodowego albo już mają świadomość tego, że dotknęło w jakimś sensie ściany albo chciałoby troszeczkę inaczej świadomie pracować, a nie kompulsywnie rzucać się od projektu do projektu, od wyzwania do wyzwania, tylko chciałoby spróbować wejść w te doświadczenie równowagi, to jakby pani mogła zaprosić, podpowiedzieć jakieś sposoby, narzędzia, które mogą być pomocne właśnie całej praktyki mindfulness, która też jest jakimś sensie związana z takim właśnie precyzyjnym rysowaniem. Ale co jeszcze z pani doświadczeń może być pomocne w takim łapaniu równowagi.



[00:23:30.430] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

No to znowu zacznę od dużego obrazka, potem przejdę do tych takich bardziej codziennych sposobów. Na pewno takim radykalnym sposobem powrócenia do równowagi jest znowu poszukiwanie sensu życia. I to może być poszukiwanie sensu życia, odwołując się do moich ostatnich wartości, do wartości religijnych. No dobrze, to co jest dla mnie ważne, jak ja to mogę realizować. To jest z dużego obrazka. Takie pragmatyczne sposoby to… za każdym razem, jak czuję się zmęczona, nadmiernie napięta, jak się orientuję, że mam gonitwę myśli i trudno mi jest się skupić, na chwilę, na trzy minuty, na cztery minuty, na pięć, na minutę, jeśli więcej nie mam czasu, zrobić coś, co skoncentruje moją uwagę na tu i teraz, bo kiedy nasza uwaga jest na tu i teraz to uruchamia się właśnie ten zestaw neuroprzekaźników i taka część układu nerwowego, która nas uspokaja, czyli najprostsze - skupić się na oddechu, obserwować swój oddech niekoniecznie go pogłębiać.



[00:24:37.960] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Można też stosować jakiekolwiek techniki oddechowe, a najprościej poobserwować swój oddech – stanąć, popatrzeć przez okno i skupić się na tym co widzę. Teraz już trochę ptaków słychać za oknem, posłuchać, co słyszę, odejść od biurka, zrobić sobie 5-minutowy spacer dookoła bloku czy dookoła budynku biurowego. Zrobić sobie herbatę czy kawę i skupić się na tym, jak ona pachnie, jaki jest dźwięk nalewania wody do kubka, jaka jest temperatura tego kubka, jaki jest smak tej kawy, na chwilę skupić się na tu i teraz. Kolejna rzecz - zdecydowanie zadbać o kontakt z jakimś przyjaznym istotami żywymi i lepiej, żeby to był bliski człowiek.



[00:25:19.950] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Ale to może być również pies albo kot. Są takie badania, które mówią, że nawet kontakt z rybkami uruchamia system ukojenia i więzi, o ile właściciel lubi swoje rybki to znaczy jak podchodzi do akwarium stuka, one pod pływają, no i już mu się tam neuroprzekaźniki aktywują. Kolejna rzecz - jeżeli poczuję, że tej pracy jest za dużo, że jestem bardzo napięta - bardzo ważny ruch fizyczny, bardzo ważny. Jeśli praca nas przemęcza, nasz mózg jest przestymulowany, to przynajmniej 20 minut optymalnie 40 minut aktywności fizycznej takiej z lekko podniesionym tętnem bardzo dużo robi, bo wyszukuje kortyzol, czyli ten neuroprzekaźnik, który wywołuje reakcję stresową, jak jest go mniej, no to jesteśmy mniej podatni na kolejne stresy, no to takie sposoby, regularnie dbać o wyjeżdżanie na urlop.



[00:26:12.080] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Jeśli ktoś lubi podłubać w ogródku - pracowałam kiedyś z klientem, który zajmował bardzo odpowiedzialne stanowisko i wtedy, kiedy był na kursie uważności, który prowadzę, też prowadzę te kursy i bardzo je lubię, właśnie dlatego, że pomagają wrócić do równowagi, był na bardzo wysokim stanowisku, gdzieś tam na szczeblu zarządu dużej korporacji, akurat zachodziły tam bardzo nieprzyjemne zmiany ze strony właściciela, a i on mówił o tym, że jego takim sposobem na to, żeby spokojnie pójść spać po tym całym zamieszaniu to jest - na koniec dnia brał buty całej rodziny, miał trójkę dzieci, czyli swoje żony i dzieci i je czyścił.



[00:26:48.560] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

I to ta czynność czyszczenia butów, zapach pasty, skupianie się na tym, żeby ten pasek osypać, to też jest koncentracja na tu i teraz i to też go uspokajało. Więc wszystko to, co powoduje, że nasz umysł jest skupiony na czynności tu i teraz, na tym, co się teraz dzieje, nie wybiega w przyszłość, nie wybiega w przeszłość to nas po prostu uspokaja i świętej pamięci Zyta Gilowska, jak była bardzo zdenerwowana to sprzątała. To też jest skupienie na tu i teraz - nie kupować sobie robota, który odkurza, tylko odkurzać, oczywiście jeżeli się to lubi 



[00:27:22.000] - Marcin Nowak

Też tak sobie myślę, że to jest faktycznie… że to jest pewien paradoks naszych czasów, że z jednej strony żyjemy w świecie, w którym tak bardzo dużo mówimy o rzeczywistości, ale w tej rzeczywistości bardzo rzadko jesteśmy tak naprawdę, bo jesteśmy zakorzenieni w naszych myślach, pozwalamy, żeby te myśli tak naprawdę nami władały czy kierowały, emocje które są z tym związane. Tak słuchając pani o tym zakorzenianiu w tu i teraz poprzez takie organoleptyczne właściwie czy takie zmysłowe doświadczenia, wydaje mi się, że, taką mam intuicję, że w jakimś sensie wyswobadzamy się z tych myśli czy nabieramy do nich dystansu. Czy rozumiem, że to pewnie w tej równowadze, w tych praktykach, o których pani wspomniała, to tak myślę sobie, że to chyba o to właściwie chodzi, żeby mieć, być obok myśli i je obserwować, a nie być w nich i pozwalać sobie, żeby one nami badały. Czy ta intuicja jest słuszna?



[00:28:12.130] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Tak zdecydowanie. Wie pan, kłopot polega na tym, że to się łatwo mówi, ale trzeba naprawdę dużo praktyki, żeby się tego nauczyć, bo myśli bardzo wciągają, w myśli bardzo łatwo uwierzyć, a one są tylko zjawiskami umysłowym i w naszej głowie. To jest powód, dla którego kurs ważności trwa osiem tygodni i tam codziennie trzeba ćwiczyć. Ale można się tego nauczyć. No i to wtedy niesie wolność.



[00:28:36.270] - Marcin Nowak

Tak, to prawd,a że ważność czy medytacja, czy te rzeczy, te techniki, czy te narzędzia, które pozwalają nam czy pomagają nam przybliżyć się do tego doświadczenia właśnie takiego bycia obok ze swoimi myślami, a nie w nich, to faktycznie wydaje mi się że z rozmów z innymi osobami, też z własnego doświadczenia, myślę, że to faktycznie jest wolność i szczęście. I na koniec jeszcze, pani Mirosławo, chciałem spytać o jedną rzecz, którą też tak sobie myślę w kontekście naszej rozmowy całej o pracoholizmie i równowadze - mamy taki czas, jaki mamy, mamy czas pandemii i gdzie ta strefa pracy pracy zdalnej bardzo mocno się zatarła, każdy z nas tego doświadcza.



[00:29:12.650] - Marcin Nowak

I moje pytanie jest czy z pani doświadczenia, też praktyki w gabinecie, spotkań ze swoimi pacjentami, klientami możemy mówić już o tym, że faktycznie to doświadczenie pandemii jakoś odcisnęło swoje piętno w naszym myśleniu o pracy. Jeżeli tak, to w jakim to idzie kierunku, czy ludzie z pani się spotyka, rozmawia ze swoimi kolegami, koleżankami psychoterapeutami dostrzegają pewne jego zjawiska czy jeszcze jest za wcześnie, żeby o czymś takim mówić.



[00:29:27.500] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Myślę, że za wcześnie… że to na skalę społeczną to będzie widać, jak wyjdziemy z pandemii i jak to na nas wpłynęło. Ale tak na bieżąco to ja widzę dwa trochę przeciwstawne trendy. Po pierwsze ten pierwszy lockdown dla bardzo wielu ludzi spowodował takie: „ojej, jak to dobrze jest być w domu z bliskimi”, jakby pokazał, że to bycie razem jest wartością, którą trochę stracili i jakoś do niej wrócili i odzyskali i to jest dobra tendencja. Tak, ok, to może ta praca nie jest wszystkim, to może to że jesteśmy razem jest wartością i warto temu poświęcić trochę więcej uwagi. Też dobrą tendencją było to, że ponieważ wiele osób pracowało z domu np. w Warszawie, nie traciło tyle czasu na dojazdy.



[00:30:25.100] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

W związku z tym miało więcej czasu na bycie z bliskimi czy ma nadal więcej czasu na bycie z bliskimi i to doceniło. Bardzo bym się zdziwiła, gdybyśmy po zakończeniu epidemii wszyscy na 8 godzin wrócili do biur. Najprawdopodobniej to będzie jakaś forma hybrydowa, ale nie chcę tu wróżyć z fusów. Natomiast druga tendencja przeciwstawna i ona mnie bardzo martwi, dotycząca przede wszystkim osób samotnych, które jeżeli jeszcze do tego doszedł lęk przed zakażeniem przed wychodzeniem z domu, które zapadły się w izolacji. Tak jesteśmy skonstruowani jako istoty ludzkie, że potrzebujemy kontaktu z innymi.



[00:31:06.100] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Nasz układ neurobiologiczny tego po prostu potrzebuje, bo inaczej się degeneruje, najzwyczajniej w świecie się degeneruje jak nie mamy kontaktu z innymi ludźmi i to jest niebezpieczna tendencja, bo trafiają do mnie zwłaszcza młodzi ludzie, młodzi mówię gdzieś przed trzydziestką czy trzydzieści parę lat najwyżej, po prostu pracują z domu, wychodzą raz na tydzień czy dwa razy w tygodniu do sklepu i to jak najszybciej. I siedzą w domu, ewentualnie jakoś z rodzicami czy ze znajomymi rozmawiają przez czas komunikatory i im się po prostu zdarza depresja czy nerwica lękowa tylko dlatego, że są sami.



[00:31:45.820] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

A sądzą, że się chronią. I to jest niepokojące zjawisko. I teraz jak pan mówi o tym zatarciu, myślę, że był taki moment, kiedy dla wielu osób ta granica się zacierała i zwłaszcza, jeżeli się było osobą samotną, dużo łatwiej było więcej czasu poświęcać pracy. Ale w moim doświadczeniu w pracy z klientami, z którymi ja pracuję, prędzej czy później jakoś zobaczyli, jak to ich destrukcjnie wpływa i zaczęli sobie wyrabiać jakieś granice. One nadal nie są tak wyraźne jak wtedy, kiedy się jechało do biura i wracało, ale gdzieś jakieś granice są.



[00:32:20.830] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Z największym niepokojem myślę o tym, jaki pandemia… jakie pandemia zbierze żniwo ze względu na wyraźne podwyższenie poziomu lęku i stresu, bo to się prędzej czy później odbije na naszym zdrowiu. Nie ma siły. Nadmierny poziom kortyzolu, a właśnie tym skutkuje długotrwały stres, po prostu stymuluje wszystkie procesy zapalne w organizmie.



[00:32:44.350] - Marcin Nowak

Miejmy nadzieję, że to nie potrwa jeszcze długo, ale faktycznie też tak obserwuję rozmowy ze swoimi znajomymi, też sam siebie swoją reakcję obserwując, że ten lęk, który kiedyś wydawał się być jakoś oswojony, że my dzisiaj boimy się drugiego człowieka tak naprawdę, właśnie jak idziemy do sklepu, to jak najszybciej. Oby nie za blisko, ta więź, ta bliskość, o której już przed pandemią było trudno, ciężko, ale ona była jakby, można było traktować to jako wartość i ją pielęgnować, a w dzisiejszych czasach, gdzie jest ten odium - drugi jest potencjalnym zagrożeniem, bo nie wiemy, jakby, to myślę sobie, że faktycznie, że dla nas może być dużym wyzwaniem później odbudować tę więź czy relację, też w takim wymiarze z drugim człowiekiem. Rozumiemy nie tylko z bliskimi, ale w ogóle jako społeczeństwo, żebyśmy nie stracili tej wrażliwości na to, że faktycznie potrzebujemy siebie i do tego, żeby być razem, bo to nas buduje, a nie izolacja i nie samotność.



[00:33:40.720] - Marcin Nowak

Bardzo, bardzo dziękuję pani Mirosławo za pani czas, za uwagę, za rozmowę, za podzielenie się swoim doświadczeniem i wiedzą.



[00:33:49.450] - Mirosława Kolmaga-Białobrzeska

Serdecznie dziękuję.



[00:33:54.970] - Marcin Nowak

Dziękuję państwu za to, że byliście z nami. Zapraszam serdecznie do słuchania kolejnych odcinków „Słuchając drogi” – podcastów Centrum Myśli Jana Pawła II. Do usłyszenia.